Rozdział 11: Gang Ołowianej Stopy

 

Huk wystrzału, łuska spadająca z brzękiem na ziemię...

Uniósł głowę znad anglojęzycznego wydania "Under the Dome" i spojrzał na telefon. Kto mógł się do niego dobijać w niedzielę?

Spojrzał na wyświetlacz. Nadawca: Ania

"Hej staruchu, co tam porabiasz? :) reflektujesz na jakiś spacer?"

Odpisał. Umówili się na dwudziestą pod jej domem. Wyszedł z domu pół godziny wcześniej by dojść w umówione miejsce.

- Hej, Różowa Landryno. - przywitał ją z uśmiechem

- Co jest osiołku? - odpowiedziała równie pogodnie.

- Niedziela. Gdzie idziemy?

- Może jak za dawnych czasów: ogródki, piwko, spacer?

- Luźna guma, ale bez piwa. Dziś jest wznawiamy nocne ganianie po miescie.

- No to rozumiem, że mnie zabierzesz na imprezę?

- Jak będziesz grzeczna... - spojrzał na nią i wyszczerzył zęby.

- No jak nie chcesz, to nie. Wyśpie się przynajmniej.

- Oj no przecież, że cię zabiore. - powiedzial lekko ją przytulając - Żartowałem tylko. A ty znów się ze mną droczysz.

Szli ulicami Jarocina. Warcianą, Powstańców, Wrocławską, aż dotarli do rynku. Cały czas rozmawiając o starych czasach.

Znaleźli sobie stolik, kupili po dużej coli. Wspominali czasy gimnazjum, liceum, studia... odgrzebywali dawne historie, wymieniali informacje.

Żadne z nich nie weszło na temat związku. Nie podejmowali rozmowy o tym co zaszło tydzień temu w Poznaniu.

Ona nie chciała być nachalna, bo sama tego nie lubiła, a także pamiętała, że on kiedyś popełnił taki właśnie błąd przekreślając swoje szanse u niej.

On nie chciał o tym rozmawiać, nie chciał być ponaglany.

Oboje doskonale wiedzieli, że nie należy poruszać jeszcze tego tematu.

Dawid wiedział, że nadchodzi czas decyzji. Ania nie miała pojęcia ile jeszcze przyjdzie jej czekać...

Około dwudziestej trzeciej opuścili ogródek i skierowali się na położoną przy ulicy Wojska Polskiego stację benzynową. Zjedli po porcji żywności zdrowej inaczej, po czym udali się swoją stałą trasą przechadzek w kierunku jego mieszkania.

Przekręcił klucz w drzwiach wejściowych o północy, chwilę potem to samo zrobił z kluczykiem w stacyjce Hondy Prelude.

Nie jechał szybko, nie musiał. Spot już się zaczął, a on nigdy nie bywał na spotach od początku.

- A jak tam prace nad autami? - spytała.

- Powoli do przodu. Kończymy Cosmo, od poniedziałku dłubiemy FTO... już mamy rozebrany silnik na stole, zawias też czeka. Składamy, montujemy i finito.

- A RX?

- Czekamy na części. Australia i Japonia nie są zbyt blisko. Trochę to potrwa, ale warto będzie.

- Mhm. Gdzie jedziemy?

- Na bocznice kolejomą, tam zaraz obok dworca. Musimy być ostrożni, bo w razie co, to miśki wpadną tam w pięć minut.

Na miejscu znaleźli się chwilę potem. Wjechali od ulicy Dąbrowskiego.

Plac, który przylega do bocznicy kolejowej jarocińskiego dworca PKP, ma jakieś 500 metrów długości i od 15 do 30 metrów szerokści.

Tego wieczora nie było tu cicho i pusto jak zwykle. Po obu stronach placu stały samochody, ustawione drzwi przy drzwiach.

Jedynie koło starego magazynu układ był zakłócony i pięć aut stało prawie w szyku bojowym. Jedno na czele i dwie pary po dwie maszyny za nim.

Zaparkował swoją Hondę, w połowie bocznicy, wysiedli i skierowali się ku grupie osób zgromadzonej na jej środku. Zamienił parę słów ze swoją prawą ręką w Night Wars, Adrianem znanym jako Burn.

Dowiedział się, że odbyły się już dwa wyścigi.

Nigdzie nie było wozu transmisyjnego, ponieważ wyścig miał niedługą trasę, biegnącą tylko ulicami miasta. Na każdym zakręcie i skrzyżowaniu stał "wartownik" z krótkofalówką i specjalnym odblaskowym sygnalizatorem, służącym do pokazywania trasy zawodnikom.

Uwagę Dawida i Ani zwróciła grupka osób i pięć samochodów, a także dobiegające ich z tamtego kierunku dźwięki silników.

Przecięli plac i przebili się przez tłum. Ich oczom ukazało się pięć Hond Civic piątej generacji. Dwie czerwone, niebieska, zielona i czarna. Dwie ostatnie, miały podniesione maski.

Silnik czarnej był prawdziwym majstersztykiem artysty-onanisty (jak określał takich ludzi Dawid).

Jednostka H22A5 z Prelude Vgen. Pokrywa zaworów pomalowana na kolor srebrny i wypolerowana na lustro, napis "DOHC VTEC" w kolorze złotym, Dolot wypolerowany na szkło, blok silnika idealnie wyczyszczony do żywego metalu, tak samo skrzynia, dolot CAI Skunk2, złoty aparat zapłonowy, wszystkie kable, elementy gumowe i stożek w odcieniu niebieskiego, rurowy wydech 4-1 w złotawym odcieniu, wszystko co metalowe wypolerowane na błysk, "skarpetki" Skunka, złote korki oleju itd., plastikowe zbiorniczki zamienione na puszki ze stali nierdzewnej (oczywiście pełna polerka), niebieska obudowa bezpieczników i komora silnika w kolorze białym.

A najśmieszniejsze, zdaniem naszego bohatera, były ślady wycieranego oleju, delikatnie sączącego się spod pokrywy zaworów.

Wszystkie Civiki miały nalepione na tylnych okienkach odciski stopy.

W zielonym Civiku rozpoznał swapowany niedawno silnik B16B, dokonano tego w jego firmie.

Podszedł do właściciela i spytał:

- Siemka, Jak tam wóz? Masz pożyczyć bezpiecznik?

- A świetnie, zupełnie inaczej chodzi niż D13. A po Co Ci bezpiecznik?

- Bo koledze obok neon nie świeci.

Właściciel ciemnej Hondy zaczął się gotować, ale nic nie powiedział. Nie był u siebie.

- Mogę? - spytał Dawid wskazując na auto i pokazując gest odpalania.

- Jasne.

Odpalił silnik, wysiadł i pochylił się nad delkem zaworów. Jednostka trochę za bardzo się trzęsła. Dodał gazu dźwigienką przy przepustnicy i usłyszał cichutki klekot.

- Zmieniałeś wałki?

- Tak, na JUNa stage3.

- Co za patałach ci je ustawiał?

- Kumpel...

W tym momencie facet z czarnej CVC wybuchł.

- Co ty ku*wa wiesz o tych silnikach, śmieciu z beemy? - wrzasnął.

Publika wstrzymała oddech. Koleś wyzwał go od "śmiecia z beemy", bo zauważył bluzkę Dawida. Widniał na niej znaczek BMW i podpis "Be More Wrecked".

- Po pierwsze to nie jesteś u siebie, po drugie to nie śmieciu z bumy bo nie wiesz czym jeżdżę, po trzecie mówisz do szefa tej imprezki, a po czwarte jak masz tyle do powiedzenia to stań na kresce. Co to kur*a, Gang Ołowianej Stopy czy co?

- No to dalej, Zmiote twojego złoma w pięć sekund.

- Widownia częściowo wstrzymała się od komentarza. Niektórzy tylko skwitowali wszystko śmiechem, co tym bardziej rozzłościło faceta.

Wsiadł do swojego auta i pognał na linię startu. Dawid dotarł do swojego wozu po dłuższej chwili i koleś nie widział czym jeździ.

- Sorki, że cię zostawiam, ale sama widzisz.

- Ty sobie kiedyś nagrabisz. Specjalnie go sprowokowałeś. No nic, teraz wjedź go w asfalt.

Przekręcił kluczyk. Silnik mruknął lekko na wolnych obrotach. Wybrał utwór na odtwarzaczu i zgłośnił prawie na maksimum, po czym wrzucił bieg i potoczył szerszenia na linię startu.

Gdy czarna półmatowa IIIgen stanęła koło perłowo-czarnego Civika, szczęka jego właściciela opadła gdzieś w okolice pasa.

- Pralka? Myślałem, że jeździsz BMW...

- Nie myśl bo ci nie to idzie. I naucz się trochę angielskiego.

- Co tam masz? B20 na dwóch gaźnikach? - rzekł z pogardą - To nadal tylko ciężka suka bez mocy.

Dawid otworzył maskę.

- B18C wiercone na 2026ccm, ostre wałki, CR trzynaście do jednego, polera, custom wydech, ITB, MoTeC, wtrysk metanolu i pare innych. W sumie 372KM i 397Nm. A ty masz serie H22 z pocącym się deklem zaworów i źle ustawionymi wałkami?

Koleś nic nie powiedział. To było jak strzał w pysk.

- No to startujmy. - powiedział zamykając carbonową maskę - proponuje pięć kafli od łebka.

- Niech będzie 7. Przejade się po tobie.

Wsiedli do aut.

Przed nimi stanęła Ania. Spojżała na kierowców, a ci dali przegazówkami znak gotowości.

Wyciągnęła ręce do góry, po chwili opuszczając je na znak startu.

Oboje ruszyli strzelając ze sprzęgieł. Spięty napęd 4x4 dał Prelude przewagę na starcie.

Na przestrzeni pięćdziesięciu metrów wysunęła się o pół długości maski.

Pierwszy szeroki w lewo gripem na dwójce i pełnym ogniem.

Prelude na przedzie.

Sprzęgło, trójka.

20 metrów do zakrętu.

10...

"Rybka" prawo-lewo, redukcja, dwukrotny strzał ze sprzęgła i lewy winkiel driftem czterema kołami.

5 metrów róznicy.

Trójka, gaz. Przebyli odcinek ulicy Moniuszki,w szaleńczym tempie. Zejście do zewnętrznej i wejście w Libercourt. CVC gripem, podciągając lekko ręcznym. Prelude "dirt drop driift'em" z lużnego pobocza.

Znów trójka i czterdzieści metrów do zakrętu.

20.

15...

Dohamowanie, jedynka. Ciasny lewy gripem.

Przemknęli obok LO Jarocin. do którego ucząszczał Dawid. Na wysokości budynku policji ostre dohamowanie prawy skręt w ulicę Paderewskiego... pod prąd.

Prelude od zewnętrznej gripem. Spojrzenie w lusterko. Co?!

Civic na zderzaku.

Kierowca małego Vgen zciął zakręt po chodniku.

Sprzęgło, dwójka.

Przemknęli obok apteki i monopolowego. Hamowanie, jedynka. skręt w lewo, driftem.... po raz kolejny pod prąd.

Civic przeszedł gripem. Zciął po chodniku prawie tracąc lusterko na murze.... i stracił je na stojącym tuż za zakrętem znaku.

Zderzak w zderzak, Civic z lewej, Prelude z prawej, po której wyznaczono miejsca parkingowe.

Około sto metrów dalej parkował Citroen Saxo. Dawid odpuszcza. Civ na przedzie.

20 metrów.

Hamowanie.

10 metrów, jedynka.

Lewo-prawo, pełen ogień.

Dawid wchodzi w zakręt szybciej. hamowanie... ŁUP.

Perlude uderza Civika w tył, traci zderzak i światła.

Dostał w tył, ale zdołał utrzymać auto w ryzach.

- Skur*ysyn.

Nagle dostrzega przed sobą światła. Chwila wachania i zjazd na niski chodnik po lewej. Błąd.

Dawid wcześniej zjężdża na prawy chodnik. Kierowca auta z naprzeciwka ucieka panikując w uliczkę na lewo,przez co Civic ociera lekko tył białego kombi.

Civic jest pół maski z przodu.oboje gnają częściowo po ulicy, częściowo po chodniku.

20 metrów do zakrętu.

15.

Hamulce w podłogę, jedynka, strzał ze sprzęgła. Prelude idzie lekkim driftem, Civic pełnym gripem.

200 metrów dalej ukazuje się im kolejny skręt w lewo.

Kolejny raz Dawid strzela ze sprzęgła na jedynce.

Auta zrównują się, Civic wypychany do zewnętrznej. Po stronie Dawida znów miejsca parkingowe i stojące auta.

Odpuszcza.

Przecinają początki ulicy Wrocławskiej wpadając pod prąd w jednokierunkową Kilińskiego.

Szybki łuk w prawo, na trójce i z gazem w podłodze.

Przed nimi samochód. Wysokie krawęzniki uniemożliwiają manewry. Civic hamuje, Prelude też, mało nie wpadając na niego.

Auta prawie się zatrzymują, a nocny kierowca znika w wąskiej uliczce na prawo.

Jedynka, gaz do dechy. dwójka.

50 metrów do nawrotu.

25. Prelude do wewnętrznej.

15. Dostrzegają światła przesówające się po ulicy

- Kiedyś trzeba umrzeć. - pomyślał kierowca Prelude.

10. Dawid atakuje. Wykorzystując zaniżenia chodnika tnie ostro cały nawrót i wyprzedza Civika.

Tuż za rogiem w starym Fordzie Escorcie jedzie znudzona kobieta. Nagle słyszy ryk i pisk, widzi światła zbliżające się z prawej strony, a w chwilę później prawy tylni błotnik jej auta muska bok czarnego długiego coupe. Mija sekunda i przedni lewy błotnik ociera jej niewielki hatchback.

Prelude na czele, Civic 5 metrów za nią.

Dwójka, gaz, sprzęgło, trójka.

Obie Hondy bez zmian dystansu przecinają skrzyżowanie z migającymi pomarańczowymi światłami.

Dokręcanie trójki, hamowanie, wejście w lewy zakręt od zewnętrznej do wewnątrznej. Drugi bieg.

Wyjście po zewnętrznej, gaz w podłodze.

Trójka, czwórka, zejście do lewej

10 metrów do zakrętu. Lekkie hamowanie, trójka.

Wejście płaskim driftem w szeroki prawy. Kolejny raz pod prąd.

Dohamowanie lewą nogą i atak na ostatni lewy.

Civic tnie oba zakręty lecz tylko traci dystans i zwalnia.

Prelude na mecie, Civ sześć sekund za nią.

Oba auta parkują w środku placu, Kierowcy wysiadają z aut.

Dawid podchodzi i wyciąga rękę. Przeciwnik odwzajemia gest, a drugą ręką ociera pot płynący z jego czoła.

- Było grubo. Pełne poświęcenie i walka do końca. Sorki za to parkowanie w tyle. - powiedział właścicieł "szerszenia".

- Taa, ogień w szopie normalnie... Nie ma sprawy i dzięki za wycisk.

- Szkoda auta, roz***ałeś cały zawias z przodu. Fele też pójdą na śmietnik.

- I tak buda miała iść na żyletki, a silnik do żelazka. Chcę zmienić generacje.

- Ja też właśnie chcę sprzedać auto, może skusisz się na pralkę zamiast żelazka?

- A ile wołasz za nią?

- Wsadziłem w nią jakieś 60 patoli na same części, nie licząc roboty i samego auta. Za 40 pójdzie tak jak stoi, a za 55 odbudowana.

- Powiem szczerzę, że kasę chcesz ogromną, ale mimo to sprzedajesz poniżej kosztów. Wezmę ją.

Dawid dał znak głową by ten wsiadł do Prelude. Pojechali do RMS.

Pokazał mu trochę warsztat, wstawił szerszenia na stanowisko robocze, po czym wsiedli w zakupioną niedawno autolawetę i wrócili na start wyścigu.

 

***

 

Podczas gdy trwał wyścig, na placu, okrzykniętym już "jarocińskim cargo", zjawiła się znajoma Audi 100, wraz z Piotrkiem i Natalią.

Wyłowili szybko w tłumie Anię.

- Hej małpo. Dawid też jest? Gdzie masz auto? - powiedział Piotrek.

- Jest, jest. Pojechał na rundkę z jednym kolesiem w Civiku.

- No to go wyj**ie bez mydła.

- Już to zrobił, ale jednak bez mydła sie nie obyło.

 

***

 

- Sprzedałem auto. - oznajmił wszystkim gdy wkońcu wrócił i odszukał ich w tłumie.

- Co?! - powiedzieli razem Ania i Piotrek.

- No właśnie to.

- Przecież ono praktycznie niema przodu i jest poobijane. - stwierdziła Ania.

Piotrek zrobił zdziwioną minę.

- Jak to poobijana? Rozwaliłeś ją w wyścigu?

- Ta. To był najlepszy wyścig, na tym terenie, w mojej karierze.

- Teraz Dawid będzie ganiał z laczka. - radośnie powiedziała Natalia włączając się do rozmowy.

- No nie do końca. Jestem w trakcie kupowania Mazdy Miaty NA z SR23VET pod maską.

- He, no to będzie niezły przecinak. - stwierdziła znów Natalia. Wszystkich zdziwiło jej zaangażowanie w temat.

- Zwykły dupowóz, nie będe nim startował w NW. Dopiero gdy przyjdzie czas wyjadę na nie inną maszynką.

 

***

 

Wyścigi trwały jeszcze dwie godziny, po czym wszyscy rozjechali się, zachowując wszystkie wydarzenia tylko dla siebie.

 

Rozdział 12: Debiutant

 

Pierwszego sierpnia, pogoda przestała dopisywać, rozpadało się na dobre, a temperatura spadła o dziesięć stopni.

W RMS prace posunęły się znacznie do przodu. Cosmo czekało już tylko na tytanową klatkę Cusco, która spóźniała się zza wielkiej wody, Prelude wyremontowano i sprzedano, Miata znalazła się w rękach Dawida, a klient z Łomianek przywiózł im stare Volvo 240 Turbo do odratowania i przerobienia na torowy pocisk.

Równie dobrze poszło projektowanie nowego body-kitu do RX-7, który był idealnym odwzorowaniem marzeń właściciela.

W międzyczasie Piotrek założył się z Dawidem, że zdołają wrzucić do Audi silnik i napęd z Bentleya do 28.07. Dawid przegrał zakład i Audi wyjechało dwa dni przed ustalonym ternimem, a do pełni szczęścia potrzebowało jedynie paru zmian kosmetycznych pod maską. Mimo zwartej budowy, silnik W12 wraz z osprzętem zajmował całą komorę silnika i nawet rzucenie szpilki pod maskę nie wróżylo, że ta upadnie na ziemię.

Jazda próbna odbyła się na trasie krajowej numer 11 oraz na odcinku autostrady A2. 580 koni rozpędzało wielkiego sedana do 250km/h w około 13 sekund, co było niezłym wycznem, a prędkość maksymalna bez elektronicznego ograniczenia nie została sprawdzona.

Odbywający się w nocy z pierwszego na drugiego sierpnia spot Night Wars, obfitował w piękne wyścigi.

 

***

 

Wszycy uczestnicy ze Strefy udali się na parking za Biedronką, niedaleko Orlenu na obwodnicy Jarocina.

Na miejscu było niewiele samochodów, wszystko z powodu kiepskiej pogody. Padał deszcz... poprawka: Lało jak z cebra.

Na parking wtoczył się mruczący basem duży sedan. Niektórzy mówili o nim "numer mniejszy od lotniskowca", inni poprostu "własca pierścieni". A władał on konkretnie trzydziestomasześcioma pierścieniami, w samym tylko układzie korbowo-tłokowym.

Audi zaparkowało obok Peugeota 406coupe oraz Toyoty Celicy Supra, piękinie odrestaurowanego i stuningowanego klasyka. Wysiedając z auta na potworną ulewę kierowca zauważył na wprost znajome, żółte auto.

Siedząca na fotelu pasażera Natalia również rozpoznała auto i znajdującą się wewnątrz właścicielkę. Mimo, że polubiła Anię, to z niechęcią musiała przyznać, że jest to piękna kobieta, na szczęście niewiele tylko piękniejsza od niej samej.

Piotrek zbliżył się do Suzuki, otwarł drzwi i wsiadł do środka.

- Cześć

- Hejka. Widzę, że ten twój złom wkońcu jeździ.

- I to jak jeździ. Zamiata jak dziki. Po mieście muszę jeździć góra na dwójce i to ledwie cisnąc gaz. Inaczej zrobiłbym garaż z pierwszego auta przed sobą.

- Nieźle. Natalia nie będzie zazdrosna, że tu jestes?

- Nie, coś ty. Dawida widziałaś?

- Nie. Nie ma go jeszcze. Chyba.

Myliła się. Stał swoją nową Mazdą Miata w drugiej części placu. Nieoświetlonej drodze dojazdowej dla rozładunków, tuż po drugiej stronie budynku.

Wraz z nim była tam pewna dziewczyna. Ada.

Stosunki jakie łączyły tych dwoje pewien czas temu nie miały wiele wspólnego z koleżeńskimi.

Teraz, gdy wszystko to co było między nimi ostygło, spotkali się by porozmawiać o różnych mniej lub bardziej ważnych sprawach, błędach przeszłości, o teraźniejszości i problemach z tejże.

Ada, studentka psychologii, potrafiła świetnie pomagać innym w rozwiązywaniu problemów. Ze swoimi nie radziła sobie wcale.

Obecnie zaangażowana w przechodzący kryzys związek z pewnym chłopakiem imieniem Darek, totalnie nie wiedziała co ma robić. Bardzo kochała swojego obecnego partnera, ale ich stosunki wyglądały marnie.

Dawid, były już student politechniki, nie był zaangażowany w żaden związek. Ponadto miał potworny dylemat, który chciał rozwiązać na swój sposób, ale nie będąc pewnym wolał upewnić się czy dobrze zrobi.

Podczas gdy siedzieli tak i nawzajem próbowali pomóc sobie, po drugiej stronie placu stały dwa samochody, w których  siedziało trzech niczego nieświadomych ludzi. Nieświdomych rychłego spotkania.

Wszystko zaczęło się na "oficjalnej" części parkingu.

Stojący obok Audi 100CGT, jak nazwali je budowniczowie z właścicielem na czele, Peugeot odjeżdżał włąśnie by wziąść udział w wyścigu. Jego miejsce zajął srebrny Fiat Seicento. W tym samym czasie właściciel czarnego wozu wysiadł z Cappuccino i ruszył ku swojemu pojazdowi.

- Chyba nie masz zamiaru startować tą kolubryną w wyścigu? W zakręcie byś się zaklinował.

- Synek, masz jakiś problem? To może stań na kreskę zamiast pie*dolić jak potłuczony?

- Pewnie, że tak. Zobaczymy jak będziesz pie*dolić jak cie odstawie. Pięc tysi do puli i jazda.

Natalia widziała co się święci więc wysiadła z auta.

- Czyś ty oszalał?!

- Spokojnie Kotek, wróce z wygraną.

- Obyś wogóle wrócił. Ty głupku. - syknęła przez zęby.

Skierowała się do auta Ani i zajęła w nim miejsce pilota. Opowiedziała jej co się święci, a Ania postanowiła, że podjadą gdzieś koło linii startu, by obserwować wyścig.

Kierowcy wsiedli do swoich maszyn.odpalili i powoli ruszyli w kierunku linii startu. Żółte Cappucino również ruszyło w tą samą stronę, zatrzymując się w ciemnym miejscu z dala od lamp.

Oboje wysiedli ze swoich samochodów, wręczyli po odpowiedniej ilości pieniędzy "bankierowi" i wysłuchiwali zasad panujących podczas zawodów.

Wtem z nikąd zjawił się Dawid, szedł z jakąś dziewczyną. Kierował się do zajmujących już miejsca w autach i czekających na koniec trwającego wyścigu, zawodników.

Podniósł rękę w geście powitania, tym samym odpowiedział mu kierowca Fiata. Zapukał w okno Audi, szyba zjechała na dół.

- Po*ebało cie do reszty, stary? Wiesz kto to jest?

- Siema. Wiem, jakiś burak w fiacie, który nie wie co mam pod machą.

- Ten ""burak" to Pinin, dobrze wie co robi, a gdyby wiedział co masz pod machą to by cie wyśmiał. To Cento tam, ma pod maską 1,2MPI z turbem, około 175 komi i 240 niuta, a jego auto razem z nim waży mniej niż 1/3 tego co twoje! W tych warunkach nie wiem jak poprowadzisz to auto. Powodzenia i nie zabij się.

Owrócił się i odszedł.

- Spi*rdalaj nadęty gnoju! Jeszcze go zezłomuje na pierwszym zakręcie.

Ale on już tego nie słyszał. Lejący nadal deszcz zagłuszył wszystko

Wrócili z Adą do auta i przez krótkofalówkę słuchali relacji z wyścigu.

Gdy na metę wpadła znana już większości Toyota Corolla AE92 a za nią Peugot 406C, sygnał do rozpoczęcia wyścigu został dany.

Kierowcy ruszyli. Oboje lekko buksując kołami. Kierowca Seicento ratując się przed uślizgiem bardzo delikatnym startem. Piotrek, mimo wdepniętego ostro gazu, nie wykręcił spina na starcie dzięki kontroli trakcji.

Tańcząc lekko na boki Audi zostało w tyle.

Szybko znaleźli się przy pierwszej przeszkodzie którą był wyjazd z parkingu. Wyjazd przez rondo.

Pinin zgrabnie wmieścił się między dwie małe wysepki na wjeździe na stację i wjechał na rondo.

Piotrek stracił przez to około jednej długości. Nie wmieściłby się w przejście dla pieszych i uszkodził zawieszenie, więc musiał ominąć wysepki z lewej strony i dopiero wejść na rondo.

Przejechali jeden zjazd i drugim udali się w kierunku centrum miasta. Trzydzieści metrów za zjazdem skręcili w prawo w ulicę Kazimierza Wielkiego. Seicento na prowadzeniu po lewej stronie drogi, przedzielonej pasem zieleni, Audi na prawo.

- Na końcu będzie musiał lekko odbić, a ja pójde ogniem. - pomyślał Siwy.

Faktycznie tak było. Pas zieleni kończył się 300 metrów przed wirażem, a droga zwężała się do pasa po którym mknęło Audi.

Piotrek odzyskał dzięki temu jakieś dwa metry do Fiata.

100 metrów przed prawym zakrętem, 150km/h, Cento na piątym biegu, Piotrek ledwie na trójce, powoli odrabiając kolejne dwa metry.

60 metrów, hamowanie pulsacyjne i wejście bez straty przyczepności, na jedynce.

Piotrek ostro dohamował i wszedł w zakręt lekko zamiatając tyłem co skontrowała kontrola trakcji.

Momentalnie ukazuje się kolejny zakręt, tym razem w lewo w wąską osiedlówkę.

Pinin wrzucił dwójkę. Hamowanie, jedynka, lekka nadsterowność wywołana lekko podciągnętym ręcznym.

Piotrek na jedynce, przyhamowanie, skręt. Gaz wduszony za szybko i setka idzie bokiem. Szorowanie. Tył audi przechodzi po płocie jednej z posesji.

Ujęce gazu, kontra, delikatnie muskany gaz.

Gdy jego auto odzyskuje trakcję, przeciwnik niknie za zakrętem.

20 metrów różnicy.

Piotrek znów zdejmuje nogę z gazu, lekko hamuje i bez poślizgu przechodzi lewy zakręt.

Szybki sprint po ku kolejnenu zakrętowi.

30 metrów do zakrętu.

15.

Cento schodzi do lewej. hamowanie, pięta na gazie, redukcja do trójki. małe dochamowanie lewą nogą... Wejście szerokim łukiem w Prądzyńskiego

Piotrek redukuje, lekkie dohamowanie, gaz, kontra. Audi przy 70km/h driftuje przez szeroki placyk i wpada w ulicę z tylnym zderzakiem na chodniku i kołem przy krawężniku. Kontrola trakcji wariuje i w końcu stabilizuje tor jazdy.

Strata zmalała do 10 metrów.

60 metrów do zakrętu.

30.

Dohamowanie.

Pinin z pełną trakcją przez lewy wiraż. Siwy zbyt szybko, Audi idzie bokiem, noga z gazu, dohamowanie, gaz w podłogę. Kontrola trakcji daje znać o sobie. Przebyli kolejną ulicę w szybkim tempie.

10 metrów straty i 50 do półnawrotu.

Seicento przechodzi przez winkiel lekko zaciągając ręczny. Piotrek gripem.

Gaz do dechy.

Szybki lewy z dohamowaniem lewą nogą.

Wpadli na krajową jedenastkę i zaczęli się ostro rozpędzać... Ale w moment później musięli ostro hamować.

Seicento płasko weszło w prawy zakręt, Audi pokonało go czyściej.

Strata zmalała do czetrech metrów i sukcesywnie się zmniejszała.

Wejście w szybki lewy wiraż. Seicento z gazem w podłodze z minimalnym dohamowaniem w połowie zakrętu. Setka na pełnym ogniu.

Piotrek próbował przejsć zakręt driftem i mało nie wyspinował. Stracił trzy metry.

Za wirażem był kolejny, ostrzejszy i wolniejszy w prawo.

Pinin dohamował i na trójce przeszedł przez zakręt z lekką nadsterownością.

Piotrek znów przegiął i na zakręcie spinuje. Nie pomaga nawet kontrola trakcji, jest już po wyścigu.

 

***

 

- Wiedziałem, że tak będzie. To nie auto na wyścigi tylko do crusingu, prostej lub ewentualnie zrobić zawias i na tor. - powiedział do siedzącej obok dziewczyny, po czym odpalił Nissanowskie serce w ciele Mazdy Miaty i skierował się ku wyjazdowi.

Natalia siedziała już w aucie ukochanego. Próbując nie wybuchnąć, a pocieszyć go jakoś.

Ania zasiadająca za kierownicą Suzuki. Rozmawiała właśnie ze starym znajomym, którego zwabiły w to miejsce chęć zjedzenia czegoś na stacji oraz tajemnicze nagromadzenie aut.

Emil, policjant obecnie na zwolnieniu lekarskim, był dawnym znajomym Ani i kolegą z pracy jej wujka.

Rozmowa przebiegała w wesołej atmosferze.

Wtem w kierunku Cappuccino wytoczył się zza budynku znajomy wóz, sunął bezszelestnie w ich kierunku.

Gdy maski obu aut znajdowały się mniej więcej na tej samej wysokości, kierowcy, przez szyby i ulewę spojrzeli sobie w oczy, po czym  przenieśli wzrok na pasażerów.

Dawid ostro dodał gazu, silnik zasyczał turbiną, a tylna oś straciła przyczepność. Chwilę później jechał osiedlową uliczką w kierunku swojego mieszkania. Ada miała wyjechać dopiero rano.

Oboje kierowców w tym samym momencie straciło ochotę do dalszej rozmowy.

Dopiero za wielką namową swoich rozmówców wyznali co się stało.
Kolejne nieporozumienia wisiały w powietrzu...